Ten awans spadł na mnie jak grom z jasnego nieba, zupełnie się go nie spodziewałam! Jeszcze przedwczoraj byłam zwykłą pracownicą działu dziecięcego w jednej ze znanych sieciówek, a dziś już jestem jego kierownikiem! Wczoraj cały wieczór dochodziłam siebie po wydarzeniach wczorajszego dnia. Od razu obdzwoniłam pół rodziny i wszystkich poinformowałam, że zaledwie po dwóch miesiącach pracy w dziale dziecięcym dostałam awans. Chyba nie było u nas w rodzinie jeszcze takiej sytuacji, dlatego z miejsca zostałam bohaterem klanu!
Po wykonaniu niezliczonej liczby telefonów umówiłam się na kawę z Kaśką, moją najlepszą przyjaciółką. Nic jej nie powiedziałam o awansie, bo chciałam jej zrobić niespodziankę. Kaśka było nieco zdumiona moją propozycją spotkania w środku tygodnia, bo obie jesteśmy niezwykle zapracowane, ale nic nie powiedziała. Chyba podejrzewała, że mam jej coś ważnego do zakomunikowania, bo wątpię czy udało mi się skutecznie ukryć radość.
Przed spotkaniem z przyjaciółką zakładałam sobie, że oczywiście powstrzymam się z przekazaniem radosnej informacji aż do momentu, gdy wygodnie zasiądziemy przy stoliku i zamówimy sobie kawy, jednak nie wytrzymałam nawet pięciu minut i w pierwszej sekundzie spotkania niemal wykrzyczałam Kaśce w ucho, że mam awans!
Przyjaciółka od razu mnie uściskała i oznajmiła radosnym głosem, że w takim razie ona stawia mi kawę. Nie miałam nic przeciwko temu, jako, że moja pensja nadal nie była kierownicza.