Nie wiem czy wy też tak macie, czy może nie, ale każdy kolejny dzień upływa mi bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy przychodzi wieczór i pora na położenie się do łóżka. Pobudki są zawsze najcięższe, bo nigdy nie lubiłem wczesnego wstawania. Zwleczenie się z łóżka wcześnie rano zajmuje mi od pięciu do piętnastu minut w zależności od tego w jak parszywym humorze od rana jestem. Jeszcze nigdy nie było tak, bym tuż po usłyszeniu budzika od razu podniósł się z posłania. Jedna lub dwie drzemki to minimum.
Dni mijają mi oszałamiająco szybko, a ja nie wiem jak spowolnić upływ czasu. Zawsze na początku tygodnia załamuję się, że zostało jeszcze pięć dni do upragnionego weekendu, na którym będę mógł wypocząć, a tu szast-prast – mamy weekendzik! Pięć dni minęło jak z bata strzelił, a ja nawet tego nie zaobserwowałem. To na pewno ta moja nowa praca, kierownik działu Tarnów, tak bardzo okupuje moje myśli, że nawet nie wiem kiedy lecą mi godziny w pracy i w domu. Odkąd zostałem kierownikiem mam bardzo dużo do roboty, a duża ilość pracy przyczynia się do tego, że czas nam leci bardzo szybko.
Jeśli całe moje życie upłynie mi w takim tempie, to zanim się obejrzę będę już starym dziadkiem przechodzącym na emeryturę i spoglądającym na swoje dorastające wnuki. Oznacza to więc, że od teraz muszę zacząć przykładać większą uwagę do upływającego czasu i starać się kontrolować przemijające dni, tygodnie, miesiące i lata.