Jako, że nie mieszkam w Bydgoszczy, a w niewielkiej miejscowości położonej pod miastem, codziennie muszę dojechać kilkanaście kilometrów do firmy, w której pracuję jako kierownik działu Bydgoszcz. Przez większą część roku dojazd z domu do pracy zajmuje mi mniej więcej dwie godziny, jednak czasem zdarzają się dni, takie jak na przykład dziś, że korki na drogach są tak wielkie, że podróż trwa już 45 minut, a ja jeszcze nie dojechałem na miejsce.
Wszystko przez tą głupią zimę, która mimo, że przyszła o wiele spóźniona, to i tak zaskoczyła kierowców. Nie wiem jak niektórzy mogą być tak głupi, żeby do stycznia czekać z wymianą opon zimowych. Już sobie wyobrażam te rozmowy przy wigilijnym stole, gdy jeden facet chwali się drugiemu, że nie wymienił jeszcze opon i dobrze zrobił, bo zimy nie ma.
Teraz to „zimy nie ma” raczej nie jest prawdą, a wszyscy, którzy wymienili sobie opony muszę cierpieć przez tych kilka jednostek, które zignorowały względy bezpieczeństwa, stanęły w poprzek głównej drogi wiodącej do miasta i za nic nie mogą ruszyć pod górkę. Tak właśnie wygląda sytuacja na drodze, a mi pozostaje nic innego, jak tylko siedzieć w samochodzi i czekać, aż ktoś w końcu ruszy i cała kawalkada samochodów przesunie się do przodu. Czas oczekiwania na wznowienie ruchu poświęcam na obmyślenie planu pracy na dzisiejszy dzień i buszowanie po Internecie w swoim tablecie. W końcu trzeba sobie znaleźć jakieś zajęcie.