Żona wyszła z psem na spacer do parku, dlatego ja mam teraz chwilę dla siebie i dla własnego relaksu. Wiem, że Luizy nie będzie jeszcze przez kilkadziesiąt minut w domu, dlatego w tajemnicy przed złośliwym okiem mojej małżonki mam zamiar włączyć komputer i pograć chwilę w najnowszą grę, jaką dostałem od swojego kolegi z pracy. W końcu, po ośmiu godzinach pracy w zawodzie kierownika działu należy mi się trochę relaksu, kierownik działu Kalisz, a żona nie powinna mi zabraniać grania w gry komputerowe. To prawda, że swego czasu spędzałem przy komputerze każde popołudnie i wieczór, jednak czasy tamtego uzależnienia już dawno minęły i nigdy nie powinny wracać. Teraz jestem statecznym mężem, kierownikiem działu i nie powinienem posiadać żadnych nałogów, nawet jeśli są tak nieszkodliwe, jak granie w gry komputerowe.
Wydaje mi się, że żona ma świadomość, że w czasie jej spacerów poświęcam się gierkom komputerowym. Pewnie dlatego na tak długi czas wychodzi z domu i daje mi przyzwolenie na chwilowe zapomnienie o rzeczywistości i rzecenie się w wir komputerowych potyczek. Mamy więc taki układ – ja udaję, że nie gram już w ogóle w gry, natomiast moja żona udaje, że nie wie, że ja to jednak robię. Ten układ nam obojgu odpowiada, bo każde jest z niego zadowolone. Ja, bo mogę pograć, a żona, bo nie widzi jak to robię i wcale się nie denerwuje na moje marnotrawstwo czasu.